Prora – motocyklem do ośrodka Trzeciej Rzeszy

Prora – motocyklem do ośrodka Trzeciej Rzeszy

Prora – największy na świecie przykład nazistowskiej architektury, znany również jako najdłuższy budynek świata. To właśnie ten obiekt został spontanicznie wybrany na cel naszej przejażdżki podczas weekendu majowego. Od celu dzieliło nas zaledwie 570 kilometrów, zatem postanowiliśmy, że na wyjazd na wyspę Rugia, zwiedzanie i powrót przeznaczymy trzy dni.

Trasa z pominięciem autostrad zajęła nam około 8 godzin. Byłoby krócej, jednak przejście graniczne w Gryfinie było zamknięte na czas jakiegoś maratonu i musieliśmy nadrobić trochę trasy. Po wjechaniu do kraju zachodniego sąsiada szybko wyłączyłem w nawigacji opcję omijania autostrad. Ograniczenia do 30km/h w każdej miejscowości mogą sprawić, że uśnie się za kierownicą. Czy jest tu ktoś, kto narzeka na nasze 50km/h w zabudowanym?

Autobana sprawiła, że do mostu łączącego wyspę Rugia z lądem dotarliśmy w miarę sprawnie. Most robi wrażenie. Jego długa na kilka kilometrów konstrukcja wznosi się mocno w górę, a pomiędzy przęsłami można obserwować wody Bałtyku oraz nabrzeże miasta Stralsund.

Po wjeździe na wyspę ustawiłem jako cel miasto Binz i znajdujący się nieopodal obiekt Prora, gdzie wcześniej zamówiłem dwa noclegi. Jazda po wyspie jest dość przyjemna. Większy luz na drodze i mniej „trzydziestek”. Dopiero w okolicach parków narodowych przy mieście Binz można było zauważyć większe korki.

Kompleks Prora jest dość dobrze oznaczony, zatem znalezienie go nie sprawiło większego problemu. Gorzej było z dogadaniem się na bramie wjazdowej. Należy wspomnieć, że obecnie budynki są remontowane i doprowadzanie do stanu świetności (przez wielkie Ś). Większość bram wjazdowych jest jednocześnie wjazdem na teren budowy, którego pilnują panowie niekoniecznie mówiący w języku innym niż niemiecki. Z niemieckim z kolei u mnie bardzo słabo.

Po kilku minutach metodą słowną – ręczną ustaliliśmy, że trzeba jechać w lewo. Na szczęście Pani w recepcji hotelu Dormero swobodnie posługiwała się angielskim i dalej poszło już gładko. Zaparkowaliśmy motocykle pod drzwiami hotelu i ruszyliśmy do naszego apartamentu.

Apartament jak się okazało był najwyższych lotów. Dwie sypialnie, salon, w pełni wyposażona kuchnia, a do tego dwie łazienki i sauna. Wszystko jak z żurnala i jeszcze pachnące nowością. Całości dopełniał widok na morze. Aż trudno uwierzyć, że w chorej głowie Adolfa Hitlera i jego kliki zrodził się tak genialny pomysł. Obiekt na cztery i pół kilometra długości i dziesięć tysięcy pokoi. Wszystkie z widokiem na morze!

Budowany przed wojną budynek miał posłużyć za miejsce wypoczynku dla dwudziestu tysięcy osób związanych z Trzecią Rzeszą. Wojna przerwała budowę, a budynek nigdy nie został wykorzystany w założony w projekcie sposób. Przechodził z rąk niemiecki do radzieckich i z powrotem. Dopiero obecnie jest odnawiany i nadaje mu się pierwotne przeznaczenie.

Spora część budynków jest już odnowiona i robi za hotele lub apartamentowce. Całość ma zostać ukończona w 2020 roku. Po ulokowaniu się na salonach udaliśmy się do Binz na zakupy a następnie do portu w Sasnitz, gdzie zjedliśmy pyszną zupę rybną i pstryknęliśmy kilka fotek przy stojącym tam U-boot’cie.

Wieczorem udaliśmy się na spacer brzegiem morza wzdłuż budynków Prory, jedynie zachód słońca wypadł dość kiepsko. Byliśmy na wschodniej części wyspy, a zatem słońce zachodziło dość nietypowo, bo za lądem a nie za wodą. Nie jesteśmy do tego przyzwyczajeni będąc nad polskim Bałtykiem.

Nazajutrz ponownie ruszyliśmy w męskim składzie wzdłuż budynków, chcąc wejść w ich starą nie remontowaną jeszcze część. Niestety wszędzie trwały prace i jedyne co nam się udało to zaskoczyć kilku cicho siedzących pracowników w końcowej części Prory. Przynajmniej wtedy wydawało nam się, że to już końcowa część, później fakty okazały się inne.

Wracając drugą stroną natrafiliśmy na muzeum. Zwiedziliśmy je już we czwórkę godzinę później. Muzeum to jeden z fragmentów kompleksu, zachowany w całości w stanie w jakim był użytkowany przed rozpoczęciem remontów. Z wielu wystaw, jakie można tam odnaleźć najbardziej podobała nam się część motocyklowa. Było co oglądać.

Bardzo miły Pan w recepcji pomógł nam też zlokalizować na mapie „ścieżkę w chmurach”, którą mieliśmy w planach odwiedzić. To jeden z wielu obecnie tego typu obiektów w Europie. Platforma na wyspie Rugia którą wspina się nad korony drzew ma 1250 metrów długości  i pozwala obejrzeć całą okolicę z lotu ptaka. Atrakcja warta odwiedzenie, pomimo dość sporej ceny.

Kolejną z atrakcji był wspomniany wcześnie U-boot, stojący w pobliskim porcie. Tym razem udało nam się wejść do jego środka. Wrażenia z pobytu w tej wielkiej konserwie są niebywałe. Przechadzając się pokładem i przeciskając kolejnymi grodziami człowiek zdaje sobie sprawę, że praca tych, który w takich jednostkach walczyli nie należała do łatwych. Rozmiar łóżek oraz toalet dopracowanych dla ludzi wzrostu Dannego De Vito dopełniał obrazu całości. Włączając w to hałas diesla, trzeba było mieć naprawdę silną psychikę, żeby funkcjonować  pod wodą przez czas służby.

Kierując się na północ wyspy mieliśmy w zamiarze dojechać do słynnych klifów w parku narodowym Jasmund. Udało się to tylko częściowo, tych najsłynniejszych, kredowych z bliska nie udało nam się obejrzeć. Niestety (a może to dobrze) w dużej części wyspy jedynym środkiem transportu, którym można wszędzie łatwo dotrzeć jest rower. System ścieżek dla rowerzystów jest naprawdę dobrze rozwinięty, a samochody i motocykle trzeba zostawić na parkingu i dreptać pieszo. Czasem tego chodzenia było po kilka kilometrów, co w pełnym stroju motocyklowym nie jest łatwa.

Nie zrażeni porażką ruszyliśmy dalej, aby zobaczyć choć tą część wysokiego brzegu, do jakiej da się dojechać. Tym sposobem trafiliśmy do uroczej mariny a następnie do Kap Arkona. To taki niemiecki Nordcapp. W Kap Arkona też trzeba było iść pieszo ponad dwa kilometry, jednak pomimo braku entuzjazmu płci pięknej postanowiliśmy ruszyć. Podczas pieszej wędrówki można podziwiać chatki w typowo niemieckim stylu.

U celu stoją dwie latarnie morskie oraz widać wielki wał usypany przez plemiona słowiańskie, które miały tu jedną z najbardziej strzeżonych świątyń. Trafiamy też wreszcie na klify i kredowe skały. Oglądamy je z góry, a później decydujemy się zejść schodami na plażę, skąd widoki są jeszcze piękniejsze. Tylko słońce znów zachodzi nie z tej strony!

Nacieszeni klifami wracamy jeszcze na zakupy do Binz oraz jedziemy na plażę zobaczyć najdłuższe molo w Niemczech. Molo może jest długie, jednak znane mi polskie odpowiedniki są duże większych rozmiarów. Dzień był na tyle intensywny, że po kolacji wszyscy zasypiamy z piwem w ręku przez telewizorem. Ostatniego dnia mamy zamiar odwiedzić Sellin wraz z położonym tam malowniczym molo, wcześniej jednak ruszamy odnaleźć drugą część Prory, o której dowiedzieliśmy się w muzeum oglądając makietę.

Dostęp do ruin jest dość trudny z racji ogrodzeń i prywatnych terenów, jednak udaje nam się wreszcie wedrzeć do budynku. Stan obiektu po tej stronie jest opłakany i wskazuje na to też chyba właśnie na północnej stronie zakończono prace gdy wybuchła wojna. Ciekawe czy także tutaj powstaną kiedyż apartamenty? Jeśli tak, to będą tu wpompowane miliony euro.

Kilka fotek przy obiekcie i ruszamy do Sellin. Na miejscu zachwyca nas typowo niemiecka, stara architektura oraz molo wraz z restauracją znajdującą się na jego początku. Do molo prowadzą strasznie długie i strome schody, które pokonujemy pieszo tylko w jedną stronę. W drugą korzystamy z windy.

W budce na molo udało nam się wreszcie kupić pyszne i upragnione kanapki z surowym śledziem. Korzystając z okazji nurkujemy też w wodach Bałtyku korzystając ze znajdującej się nieopodal kapsuły. Atrakcja była dość droga i chyba jednak nie do końca warta swojej ceny. Zamiast życia w wodzie ogląda się film. Równie dobrze można to było zrobić w małej sali. Efekt byłby taki sam.

Wczesnym popołudniem ruszamy w kierunku domu.

Szczegóły na temat Prora: http://www.proradok.de/pl/centrum-dokumentacji-prora/

Z czystym sumieniem polecam nocleg w  DORMERO Strandhotel Rügen.  Jeśli chcesz taniej zamówić nocleg (50 zł zwrotu) wykorzystaj link: https://www.booking.com/s/34_6/89181c35

 

 

 

 

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.


CAPTCHA Image
Reload Image